niedziela, 23 września 2012

OSTATNI DZIEŃ LATA

Tadaaam! Jestem szczęśliwa. I odrobinę zmęczona. Pisze tutaj o tym, żeby nie było, że ciągle tylko zła na coś jestem albo pijana. Teraz jestem szczęśliwa. Byliśmy w kinie. Obejrzeliśmy obrzydliwie banalną i mdłą historyjkę miłosną z Kirsten Dunst w roli głównej. Yezusie! Podobało mi się. Kiedyś byłam ambitniejsza tak nawiasem mówiąc. Miłość ogłupia jednak. Rano E. obiecał mi śniadanie. Obym zdarzyła się położyć spać tylko! E. wychował się w Petersburgu gdzie są białe noce. Zdarzają się ludzie, którzy w czasie ich trwania zapominają o spaniu. Ja w ogóle nie potrzebuje białych nocy aby nie spać. Coraz szybciej robi się ciemno na dworze. Chyba skończę łykając melatoninę. Co najmniej. Powoli będzie trzeba zaakceptować jesień. No wcale jakoś nie skacze z radości. Tym bardziej, że ostatnio śniło mi się, że zaatakowała mnie żyrafa a wcześniej, że jestem w ciąży, ale nie z E. tylko zostałam przypadkowo (?) zapłodniona na basenie. Bosh. Czas znaleźć dobrego psychoterapeutę.






kurtka: reserved
sukienka: pepe jeans london
rajstopy: tommy hilfiger
torebka: reserved
pierścionek: six

niedziela, 16 września 2012

SZAMPAN TRUSKAWKOWY

Wróciłam właśnie z randki z E. Wcześnie bo jak zwykle on zaczyna dyżur o 21. A u mnie wszystko świetnie. Nadal pije za dużo kawy i martni. Śpię nieregularnie. Jem zupełnie bez sensu. Przemądrzała znajoma powiedziała, że potrzebny mi tran (na co to?), ja bardziej czuje, że zestaw witamin dla wariatek, coś na uspokojenie, krople do oczu i najlepiej makijaż ten na stałe (permanentny chyba). Jestem głodna, boli mnie łeb i naprawdę nie pomaga mi to wiercenie za ścianą. W niczym. Podejrzewam, że mam nerwice. Są podobno na to tabletki. Spoko. Mam je łykać? Ok. Mam nadzieje tylko, że można pić po nich alkohol, bo w innym wypadku to zupełnie bez sensu. Jak normalny aktywny zawodowo człowiek a w dodatku kobieta ma wyeliminować stres ze swojego życia (no szybciej się zapije na śmierć niż zostanę kur(w)ą domowa!)? To w ogóle nie jest problem. Znajdę tylko płatnego mordercę, który będzie regularnie eliminował podmioty stresu z mojego życia. Jak zostanę stałą klientka to może zniżkę nawet dostane. Normalnie sama bym się tym zajęła ale podobno za dużo się denerwuje. Dobra. Walić to. Przynajmniej mam pieniądze. Pieniądze to alkohol. Alkohol to szczęście. Będzie dobrze. I jest E., który smakuje jak truskawki. Jak szampan truskawkowy. Czym ja się w ogóle przejmuje? :D






sukienka: zara
kolczyki: chanel
pierścionek: six

sobota, 8 września 2012

STYLOWE NAWYKI

Łamię ostatnio wszelkie zasady. Tak. Bardziej niż zwykle. Czyli bardzo. Nabrałam nowych nawyków życiowych. Kładę się spać o 5 rano. Robię sobie drinka, żeby zasnąć i drugiego gdy wstaje, żeby mieć dobry humor. Jem na śniadanie sushi i popijam kawą (to pośrednio wina G., która nie powstrzymała mnie gdy robiłam to po raz pierwszy!). Oglądam Czystą Krew tylko z A. I winem. Podobnie było z dr Housem i E. dwa lata temu. I skończyło się seksem. Muszę to przemyśleć. Później. Jakąkolwiek pracę nad projektami zaczynam nie wcześniej niż o 21. Próbuje wcześniej, ale nie ma szans. Paznokcie się same nie umalują. Posty na blogach się same nie przeczytają. Nawet FB się samo nie sprawdzi. Nowe kolekcje się same nie obejrzą. Nie da rady. Nie mogę się doczekać mojego dyplomu. Niech to już się stanie. Codziennie kilka razy sprawdzam czy nie ma maila z terminem. Póki co nie ma. Natomiast znalazłam gazetę z horoskopami pod stołem w moim mieszkaniu. Aktualną. Pochodzenie nieznane. Postanowiłam poczytać. W rubryce zdrowie napisali, że mój niezdrowy styl życia będzie miał wkrótce swoje konsekwencje. Bardzo zabawne. To już wszyscy o tym wiedzą? Skąd? E. mi zawsze mówił, że jestem bardzo hermetyczna. I co? Komu mam wierzyć teraz?

Ostatnio jest chłodno, ponuro, deszczowo, romantycznie ;) A może tak tylko mi się wydaje?






t-shirt: stella mccartney
sweter: tommy hilfiger
spódnica: hm
torebka: reserved
buty: calvin klein jeans
pierścionek: hm

poniedziałek, 3 września 2012

WĘŻE, DYPLOM I MODELKA

Mój chłopak uważa, że bez niego umrę. Dosłownie. Jeśli nie będzie się mną interesował to zapomnę, że muszę jeść, pić, spać. W związku z powyższym czuje się jakbym w tym związku pełniła dwojaką rolę, jego dziewczyny i jego dziecka za które jest odpowiedzialny. Dlatego się buntuje od czasu do czasu i podczas gdy on ratuje ludzi krojąc i składając ich kości ja na przykład wychodzę z domu bez śniadania albo wypalam pół paczki papierosów popijając kawą. Jestem szalona! Dobra. Teraz jednak mam problem. Poważny. Moja ręka spuchła. Nie jestem pewna dlaczego. To może być uczulenie na komary. Jestem na to cholerstwo uczulona, jak mnie ugryzie to swędzi 10 razy bardziej niż normalnego nie uczulonego człowieka i puchnie. Mnie swędzi raczej umiarkowanie. Za to puchnie zaawansowanie. I boli. A raczej tak dziwnie ciągnie gdy ruszam ręką. Eryk ma dyżur ale nie odbiera telefonu. Więc albo śpi albo był jakiś wypadek. Wzięłam już 3 tabletki i posmarowałam wszystkim co miałam w domu na komary po ugryzieniu. Staram się nie panikować pomimo iż jest środek nocy. Nie będę dzwoniła do rodziców. Potem się pewnie okazałoby, że to tylko ten komar i wyjdę na hipochondryczkę. Co jakiś czas wkładam rękę do zamrażalnika. Pomaga. Jeśli te tabletki nie zaczną działać to będę to robiła to końca życia. Trudno. Mam tylko nadzieje, że to tylko komary a opuchlizna większa niż zwykle bo ugryzło mnie kilka w jedno miejsce. Ale to komary a nie na przykład zaskrońce jakie widziałam nad Strzeszynkiem niedawno. Yezusie jaki to był okropny widok! Chyba z 8 takich obrzydliwych małych węży. Kiedy zaczęłam się drzeć E. przysięgał mi, że one nie są jadowite i zupełnie nieszkodliwe a wręcz boją się ludzi. No nie wiem. Z nas wszystkich to ja wyglądałam najbardziej na przestraszoną. W każdym razie mam nadzieje, że się co do nich nie mylił albo przynajmniej, że doktor House się mylił i jednak nie wszyscy kłamią. Naprawdę się zdenerwuje jeśli umrę i jego nadopiekuńczość okaże się uzasadniona. Naprawdę się wkurzę!!!

Sprawa druga dotyczy mojego dyplomu. Miałam dzisiaj robić zdjęcia swojej kolekcji, ale się okazało, że nie mam modelki. Więc przede mną cały następny tydzień na szukaniu szczupłej (roz. 36), wysokiej (min. 175 cm) i długowłosej dziewczyny, która chciałaby się pomęczyć dla sztuki kilka godzin. Dałam już kilka ogłoszeń. Mam nadzieje, że to przyniesie pożądany rezultat. Muszę wreszcie uporać się z tym dyplomem i mieć to z głowy. No chyba, że jednak bym umarła z powodu tego niejadowitego zaskrońca to wówczas sprawa modelki i dyplomu ma już drugorzędne znaczenie.

Zdjęcia zrobiła późnym popołudniem moja przyjaciółka z, którą dzisiaj spędziłam cały dzień chodząc po mieście a potem oglądając Czystą Krew na dvd. Łańcuszek z sercem jest prezentem od siostry E. Nie wiem skąd pochodzi.






sweter: zara
spodnie: wrangler
okulary: ray-ban jackie ohh
torebka: mizensa
buty: adidas
pierścionek: six
zegarek: marc by marc jacobs