W dodatku chyba ma miejsce jakiś bliżej nieokreślony spisek. Od pewnego czasu gdy kogoś spotykam ludzie uparcie każą mi pozdrawiać męża (okropne słowo!). Nie wiem czyja to wina. Mama E. często nazywa mnie ‘swoim dzieckiem’. To może być jej wina! Męża. Pffff, doprawdy… I nie mam tu na myśli obcych osób. Ludzie, którzy znają nas doskonale. Yezu jak się to wyłącza? Który przycisk nacisnąć? E. występuje w moim życiu w zaszczytnej roli chłopaka, kochanka, partnera, konkubenta (kolejny ohydny wyraz!) ale absolutnie nie jest moim mężem obecnym, byłym, przyszłym ani żadnym innym. Yezu mam nadzieje, że się ludziom wreszcie znudzi. Potem się wszyscy dziwią, że jestem wiedźmą. Pffff….
Jestem trochę zaganiana i miałam małą rewolucje w pracy, która finansowo okazała się bardzo korzystna dlatego na fotki ledwo starczyło czasu wczesnym wieczorem (niestety robi się coraz szybciej ciemno, nocne fotki pewnie nie raz się tutaj jeszcze powtórzą, ale serio nie ma siły aby zorganizować to inaczej). I tak piszę tą notkę dość wcześnie mając na uwadze, że jutro organizuje sesje zdjęciową i chyba lepiej aby fotograf był wyspany! :D
sweter: tommy hilfiger
torebka: tommy hilfiger
spodnie: lee
rajstopy: tommy hilfiger
buty: wrangler